„…Jak miło błądzić wokół przestrzenią,
Zgadywać nazwy, miejsca kojarzyć,
Cieszyć się myślą, że się nie zmienią
I że się wszystko to może zdarzyć…”
/Czesław Anioł/
Pan Czesław Anioł urodził się w Lipnicy Murowanej. Niepowtarzalne duchowe środowisko Lipnicy i jej zewnętrzna otulina przyrodnicza, a nade wszystko ciepło rodzinnego domu ukształtowały ostatecznie jego osobowość i byt. Mieszkając w Krakowie, podróżując po Polsce i świecie, nigdy nie traci osobistych więzi z rodzinnym domem i Lipnicą, która wrosła mu głęboko w serce.
Potrzeba wyrażenia swoich myśli – obrazów zaczerpniętych z lipnickiej przestrzeni pojawiła się u Pana Czesława stosunkowo niedawno, zaledwie parę lat temu. Chciał w tej formie oddać urok i wdzięk jaki tkwi w duchowym bycie Lipnicy. Jest to powrót do korzeni – podróż tyle radosna co smutna, jest to bowiem powrót do szczęsnych, beztroskich lat dziecięcych, ale równocześnie świadomość jak daleko się od tych czasów odeszło, jak niepowtarzalne jest to co minęło.
By pisać o swej Lipnicy, Lipnicy sprzed lat, odwiedzał kolejno bliskie mu miejsca, przywoływał do pamięci obrazy utrwalone jego niegdysiejszą w nich obecnością…
Żyłem z Wami
Wyszedłem na Działy by spojrzeć w głąb dali,
Na krainę, co wokół rozpięta szeroko,
Horyzontów kresy wyłania me oko.
Świat taki wielki, a my tacy mali.I widzę przed sobą Lipnicę młodości,
I słyszę głos dzwonu co płynie przestrzenią,
Nasyca krajobraz dźwiękami radości,
Zwiastuje nowinę – Anioł Pański dzwonią.I z góry widoków wyławiam pejzaże,
Sięgam korzeni co wrosły w próg chaty,
Bo może tam się przeszłość ma ukaże
I będzie tak samo jak było przed laty?I słucham co jeszcze mi echo przyniesie,
Na dalszą życia drogę kierunek pokaże?
Ale ono ucichło i się już nie niesie,
Jednak ciągle wierzę że coś mi da w darze.Owadów gra kwartet, chce się nucić z nimi,
Brzozy warkoczami cicho szepczą modły,
Wiatr leciutko szumi w paciorkach tarniny,
Pewnie jego nuty tutaj mnie przywiodły.Hej! dziedzino moja, ojcowizno miła,
Znałem Cię od dziecka, biegałem tu wszędy,
Jaskółka w mym domu swe gniazdko uwiła,
Pod choinką w Święta, śpiewałem kolędy.Stoję i sięgam ponownie swym wzrokiem
Ogarniając lipnickie doliny, pagóry
I karmię swą duszę rozległym widokiem,
Bo swoją Lipnicę przeżywam raz wtóry.Lipnica, Lipnica, myśl ma szybko biegnie,
Ciśnie się w pamięci jak rzeka w porohy
I słyszę wśród gwaru – nie zapomnij o mnie!
Powrócisz już wkrótce, bo Cię włożę w strofy.
Zmierzać do Lipnicy
W podgórskiej przestrzeni stoją zgarbione zastępy wzgórz,
Pysznią się nadobne lasy, kwietne łąki i niwy,
Uprawy ku działom się ciągną, falują kłosy zbóż.
Po głębie krajobrazów szlak ku nim wiedzie szczęśliwy.Rubieże stoją lasami, znaczą dal Pogórza
Co się rozlało z północy, z falistej przestrzeni,
Za nim stoi nizina, równia się z jej dna wynurza.
Na dziale wyniosłym sięgnijmy spojrzeniem korzeni.Mgieł rozciągnięte strzępy zapadły nisko w doliny,
Światło z nieba spłynęło, świeci – nie mącąc cieni,
Wyraźnie zakreśla dolinny krąg lipnickiej dziedziny.
Stąd wymyka się zygzak rzeki i pędzi gdzieś w zieleni.Na paśmie tęczy, w podmuchach wiatru, w obłoku chmur,
Zbliżmy się zbliżmy, zostańmy tu. Kraj lat dziecinnych.
Spieszmy się spieszmy, chwycić i przeżyć dar naszych gór,
Co od poranka rosą żywiony. Czar stron rodzinnych.*
Już Lipnicę widać, łokietkowy gród prastary,
Tam gdzie kłąb drzew i kościoła spoczywa wieża,
I gotykiem pisane mury kazimierskiej fary,
A głos dzwonu słychać. On czas historii odmierza.Niechaj więc mówią dzwonem odliczane wieki,
Niech niosą się wzdłuż gościńca szlaku węgierskiego
I bogate spuścizną pójdą w świat daleki.
„Mój dom”
Nad moim domem wiszą tajemnic mgły
I sączą się z nimi tęskne marzenia,
Chcieć by, by w zrębach tej chaty zaległy
I czas by stanął co życie wciąż zmienia.Spod mego domu wzrok ku dali sięga,
Gdzie ciemną linią horyzont się kreśli
I dzieli niebo tęczy barwna wstęga,
Pewnie marzenia Anieli przynieśli.Cicho, cichutko, skrzypią skrzypeczki
Wieczorną porą muzyka gra,
W oknach w mym domu pala się świeczki
I cichych marzeń spłynęła łza.Nocka minęła, świt nastał blady
I znikły z mrokiem tęskne widziadła,
Tylko na rosie zostały ich ślady,
Wierzę że wrócą … czasu kurtyna jeszcze nie spadła.